środa, kwietnia 29, 2015

O Sobie

6 comments

Wieczory bogate w bóle głowy, poprzedzone rodzinną kłótnią i wewnętrzną autorefleksją, stają się chyba głównym motorem moich działań związanych z tym blogiem. 

Dzisiaj chciałbym poświęcić kilka słów dla siebie samego, o sobie samym. Przy okazji, nieumyślnie, tak się chyba robi, prawda? Przedstawia, kłania, pozostawia pierwsze wrażenie, a potem wszystko jest weryfikowane przez rzeczywistość. I umiera w (nie)pamięci. 





Zauważyłem, że bardzo zmieniłem się przez ostatni rok. Bardziej się otworzyłem na ludzi, ich propozycje i przemyślenia. Poznałem nowych znajomych, zamieszkałem w (wcale nie)obcym mieście i zaryzykowałem. Wydawałoby się, że są to zmiany na lepsze. Wyszedł z domu, otworzył się na (i do) ludzi. I chyba przez to powoli dostaję na głowę. Przez całokształt nerwów, wynikający z relacji międzyludzkich. Mniej myślę, mniej robię, mniej znaczę. I tak naprawdę stoję w miejscu.



Poznawanie drugiego człowieka to istna transakcja wiązana. Dajesz coś od siebie i co nieco zyskujesz. Zazwyczaj jest to zbędny komentarz, spóźnienie lub dziura w skórzanej tapicerce. Pozwala się to trochę rozwinąć, zbliżyć do siebie inny światopogląd. Ulubione rzeczy jednej osoby, ulubione rzeczy drugiej osoby, wspólne ulubione rzeczy... Wewnętrzne dowcipy, wspólne historie, rosnące poczucie zaufania i iluzji bezpieczeństwa. Stałem się przez to wszystko mniej cierpliwy, bardziej nerwowy, bez grosza przy duszy. Obserwacja wszechotaczającej głupoty była do zniesienia. Jednak w momencie w którym sam stałem się jej elementem składowym - moja głowa nie wytrzymuje. Podniosę głos, krzyknę. A w głowie mam wtedy tylko długi, jednostajny pisk (jak gdyby parę metrów obok wybuchł granat hukowy).





Kim jestem?

Przez większość życia byłem najmłodszym z dzieci moich rodziców, jednak przyszło mi zająć miejsce średniaka pomiędzy dwoma siostrami. Bywam słuchaczem, rzadziej aktorem, czasem człowiekiem, często zmęczony. Studiuję nudny, humanistyczny kierunek, który nie przyniesie mi pracy, mieszkając oddalonym o 200 km od osoby, która przy życiu mnie jeszcze trzyma. Interesuję się filozofią, kulturą niszową, jak i psychologią codzienności. Gardzę nie tyle co polityką, co politykami. Uwielbiam ciszę, deszcz i książki (rześkie, soczyste, dobrymi słowami opatrzone), a życie pokazało mi, że próby spełnienia cudzych marzeń to największe, osobiste porażki.


Przychodzi wieczór i znów jedyne co mam teraz w głowie (poza pomysłem rozłupania jej o kant biurka) to marzenie o Walii, Szkocji, Irlandii. Niska pensja, fizyczna praca, częściowa niezależność. Czego chcieć więcej, nie mając za grosz ambicji?

NICZEGO

Chyba jedyna rzecz o jakiej należy pamiętać to fakt, że każdy realizuje się we własnym życiu. Czasem po prostu samotność i egoizm stają się efektem ubocznym bycia zwierzęciem społecznym (zoon politikon). 



6 komentarzy:

  1. Cześć, fajnie coś o Tobie przeczytać. Filozofia, kultura niszowa, psychologia codzienności, dobre książki? Bardzo ciekawe zainteresowania i dość mi bliskie.
    Jaki to kierunek studiów?
    Ach... Szkocja, Walia, Irlandia... też mnie tam ciągnie. Nawet byłam już gotowa próbować rekrutować na studia w Szkocji, ale trochę się spóźniłam... trzeba było się zarejestrować do października, a ja myślałam, że do stycznia można... no nieważne ;d
    Nie można traktować relacji jak transakcji. Wiem, że w praktyce niestety nieraz to tak wygląda, ale sądzę, że trzeba kierować nimi tak, aby to tak nie wyglądało. Myślę, że wyzwalająca jest szczerość i prawda.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Studiuję prawo. A relacji z ludźmi nie uznaje się za transakcje, dopóki otrzymuje się więcej, niżeli się ,,inwestuje". Dobry, prosty biznes.

      Usuń
    2. To chyba jednak jeden z tych pewniejszych humanistycznych kierunków :D
      Ja tam jednak tak na to nie patrzę...

      Usuń
    3. @nikt
      Więc ciebie też wywiało na ten arcychujowy kierunek? Ja wytrzymałem rok i trzy miesiące. Tobie życzę więcej wytrwałości.

      "A relacji z ludźmi nie uznaje się za transakcje, dopóki otrzymuje się więcej, niżeli się ,,inwestuje""
      Wielki szacun za to zdanie, tyle prawdy.

      Usuń
  2. Dziękuję za odwiedziny i komentarz oraz zapraszam ponownie :).
    Ja ostatnio bardziej zamknęłam się na ludzi bo stwierdziłam że tych w których watro "inwestować" jest tylko garstka a reszta zbyt mocno działa mi na nerwy, więc szkoda czasu na zawracanie sobie nimi głowy gdy można ten czas spędzić znacznie lepiej.
    Ciekawa jestem co dalej pojawi się tu u Ciebie więc z chęcią będę zaglądać częściej.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu takie spoko ziomki mieszkają w Toruniu? (w sensie tak daleko) :(

    OdpowiedzUsuń