Poszanowanko, ucałowania dla małżonki (i córki, jeśli spełnia cenzus wieku)! Jak się macie, jak się bawicie, jak się czujecie? Pogoda jest przerażająco słoneczna, temperatura jest potwornie wysoka. Jedyne co pozostawia mnie w okopach nadziei to chłodny wiatr, który przy odrobinie szczęścia kradnie kartki i porywa je w tan.
![]() |
aadnicolaas.deviantart.com/art/hope-213637033 |
Tytułowa bohaterka mojego dzisiejszego wpisu ma wiele imion/określeń. Niektórzy mówią, że matkuje głupim. Jeszcze inni, że matkuje studentom. (O ile można mówić o różnicach w tych pojęciach) Podobno pojawia się jako pierwsza, umiera ostatnia, Przed wejściem do piekła (u Dantego) widniała informacja, by porzucić Ją w całości. Z resztą ten sam cytat widniał na drzwiach mojej licealnej sali od polskiego. Coś musi być w tym pojęciu skoro tak często przewija się przez świat kultury,czy chociażby szkolne/uczelniane korytarze.
Nie będzie chyba niczym nowym i nadzwyczaj nadzwyczajnym jeśli rozważania zaczniemy od definicji:
Nadzieja - życzenie zaistnienia określonego stanu rzeczy i niepewność, że tak się stanie
Paul Ekman, Richard Davidson: Natura emocji. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, 1999, s. 148
Definicja ciekawa i jak zwykle niezbyt precyzyjna, nieostra. Mnie najbardziej intryguje ta druga część definiens. Czy w przypadku nadziei zawsze jesteśmy niepewni, że coś się stanie? Może to wynikać z naszej natury, fakt. Ale czy pojęcia pewności i nadziei wykluczają się nawzajem?
...Podobno tak.
Dum spiro, spero!
![]() |
wlop.deviantart.com/art/Hope-468230594 |
Nadzieja na pewno jest potęgowana przez skrajne, graniczne sytuacje o zabarwieniu negatywnym. Zazwyczaj dlatego, iż jest ostatnią deską ratunku. Jeżeli spartoliło się już wszystko, co tylko się dało - pozostaje nam tylko ta śliczna melodia rozpaczy w postaci nadziei, która w powierzchowny sposób koi nerwy. Wtedy występuje ona w całej swej okrasie. Jednakże czy nie towarzyszy nam również w tych prawdopodobnych sytuacjach? Kiedy jesteśmy przekonani o jakimś stanie rzeczy, np. o tym, że dobrze poszedł nam egzamin to mimo wszystko w głowie pojawiają się pomniejsze pomruki niepewności. Bo przecież on tego tego nie sprawdza, jak miał zły humor to i tak nie zdam... i tutaj pojawia się bardzo ciekawa zależność.
Kiedy jesteśmy czegoś pewni - stwarzamy w głowie absurdalne poczucie niepewności, pojawiają się różne ALE i przypuszczenia. Zwątpienie, zaprzeczenie, paranoja na punkcie niepowodzenia - istne przeciwieństwo nadziei. Z jakiś własnych obserwacji można stwierdzić, że to osoby najbardziej przygotowane, które poświęciły pewnej sprawie największą ilość czasu - stresują się nią najbardziej.
Z kolei kiedy w grę wchodzą sytuacje niepewne, które mają niewielką szansę na pozytywne spełnienie - wówczas pojawia się nadzieja, której nawet bardzo często towarzyszy spokój. Taka już chyba ludzka natura!
![]() |
urbantimes.co/2013/07/why-hope-for-real-change-lies-with-charities-spending-more-not-less/ |
Warto również poruszyć jeszcze jedną kwestię... Nadzieja związana jest z wiarą. Jeśli za upragnioną dla nas sprawą nie stoją rzetelne argumenty to sięgamy rączką do kieszeni i wyjmujemy WIARĘ. Wiarę w to, że mimo wszystko się uda. Bo przecież zawsze się udaje. Niestety do czasu...
Wpis krótki, gdyż, ponieważ, jakby to powiedzieć - SESJA.
Trzymajcie się, polecajcie bloga dalej i znajdźcie trochę czasu na zjedzenie czegoś dobrego!
Ot sposób na uspokojenie nerwów. Czasem natręctwo, którego ciężko się pozbyć. Nie lubię jej.
OdpowiedzUsuńNadzieja i wiara nie są złe, ale nie można polegać tylko i wyłącznie na nich.
OdpowiedzUsuńCo do napisu na drzwiach - w moim liceum też taki był. :)
Gdybyśmy wyrzekli się nadziei, to nie zostałoby nic.... Gdy chorzy na raka mają wyrok na piśmie i właściwie nie ma już wątpliwości, bo mędrca szkiełko i oko itd. to jednak nie potrafią do końca wyrzec się nadziei, mimo wszystko i na przekór...
OdpowiedzUsuńmi tylko magisterka została do napisania... czytam na początku jaka to piękna pogoda, a mi zimno i za oknem pada.
OdpowiedzUsuńWszyscy powinniśmy mieć nadzieję... to naprawdę cudowna sprawa!
OdpowiedzUsuńBardzo mądry, ciekawy wpis :)
Pozdrawiam i życzę miłego dnia! :)
Kasia z rymowanemysli.blogspot.com
W jednej z książek pt. Podarunek znalazłam coś takiego: Najgorsze co wyszło z puszki Pandory to nadzieja.
OdpowiedzUsuńChyba to racja. Po co człowiek ma się katować jakimiś dziwnymi myślami które zazwyczaj się nie spełnią? Im intensywniej o czymś myśli się tym ma mniejsze podobieństwo na wydarzenie się...
Nadzieja matką głupich - jak to mówią, ale czasem tylko ona trzyma przy życiu ;)
OdpowiedzUsuń